SYTOŚĆ
Aby w coraz bardziej popularnym w Polsce tenisie odnosić zwycięstwa należy wiedzieć z kim się walczy, poznać swojego przeciwnika, zrozumieć jego taktykę, strategię, mocne i słabe punkty. Podobnie jest w życiu, w sferze duchowości. Naprzeciw nas stoją realni przeciwnicy, na drodze do duchowego rozwoju i zwycięstwa.
Przedstawiam jednego z naszych przeciwników: demon niedosytu, niezaspokojenia. Kiedy używam w tym kontekście słowa demon, nie chodzi mi o to, czy faktycznie jest jakiś konkretny demon, który za to odpowiada, nie zajmuję się tu szpiegowaniem i analizowaniem poszczególnych demonów, ale ogólnie mam na myśli diabelski duchowy wpływ, przeciwny nauce i osobie Chrystusa.
Świat mówi, nie…, gdyż mamy kryzys.
Rząd mówi, nie…, gdyż mamy deficyt.
Szef mówi, nie…, gdyż mamy redukcję.
Religia mówi, nie…, gdyż mamy tradycję segregacji, dyskryminacji i eliminacji.
I zaczynamy wierzyć w niedostatek. Zaczynamy myśleć o tym, czego nie mamy, zamiast o tym, co mamy.
Kto dziś nie uważa, że ma za mało… czasu, pieniędzy? Że za dużo wszystko kosztuje? Wyprawka szkolna choćby dla przykładu… Wiem co nieco na ten temat.W księdze Przypowieści mądry człowiek o imieniu Agur napisał: pijawka ma dwie córki, którym na imię daj, daj.
Wiem, że zabrzmi to okropnie, ale realia pokazują, że
Kościół ma romans z pijawką — ludzie nie czują się syci, nie są zadowoleni z tego, co posiadają, wiecznie mają za mało, ciągle za czymś gonią, jak bezbożni…Konsumpcja i komercja to nie tylko marketingowa strategia, ale silny antychrześcijański duch, demoniczny wpływ.
Można postawić teologiczne pytanie:
Jeśli wogóle, to na ile kościół jest w stanie się temu przeciwstawić? Na ile jest w stanie żyć inaczej?
Biblia wyraźnie konfrontuje konsumpcyjny sposób myślenia. Psalm 23 ogłasza:
Pan jest moim Pasterzem, niczego nie potrzebuję!!
Cóż za wyznanie! Dobrze wiemy, nie oznacza to, że nie mamy żadnych potrzeb, pieniędzy na zapłacenie rachunku za gaz, na zakup dziecku nowego ubrania, zatankowania auta.
Mamy potrzeby, ale one nie mają nas. Mamy potrzeby, ale mamy też coś więcej, mamy Boga. A Bóg jest Bogiem sytości i obfitości. Bóg nigdy w żadnym wymiarze nie doświadcza kryzysu.
Biblia rozpoczyna się od prezentacji Bożej sytości i obfitości.
Jak przystało na porządne dzieło literackie, początek Biblii jest pięknym wstępem o jej autorze. Owszem, ważne jest dzieło stworzenia, ale najważniejszy jest Stwórca. Słońce, ptaki i ryby, wieczór i poranek mają nam przedstawić tego, który za tym stoi. Dlatego piękna, obrazowa historia stworzenia jest hymnem o Bogu, o Bożej hojności, wszechmocy i obfitości. Teraz już wiemy, z kim mamy do czynienia i czego możemy się po Bogu spodziewać. Cała przyroda i wszechświat wskazują na sytość, wręcz nadmiar. W Bogu nie ma żadnych braków, nawet nie ma wyrachowanego oszczędzania. Pomyśleć, po co komu tyle gwiazd??
Patrząc dalej widzimy, że człowiek stał się odbiorcą Bożej obfitości. Historia Abrahama, jego syna Izaaka i jego wnuka Jakuba są tego przykładem. Również opis ich śmierci jest znakomity. We wszystkich trzech przypadkach przewija się motyw sytości i błogosławieństwa.
(Abraham Gen.25:7–8, Izaak Gen.35:29, Jakub Gen.48–49).
Władca Egiptu, faraon, jest pierwszą osobą w Biblii, obawiającą się niedostatku.
Wykupuje ludzi za zboże, w ten sposób Izraelici stają się niewolnikami — w rezultacie ekonomicznej transakcji.
Potem Bóg wyzwala naród Izraelski i wyprowadza ich na pustynię. Na pustyni pojawia się chleb z nieba, Manna — co jest lekcją i dla nas, że Bóg nam da wystarczająco chleba na każdy dzień. W modlitwie Jezus powiedział, Chleba naszego powszedniego… Co jest wyraźnym odniesieniem do manny na pustyni. Życie zatem polega na przeżywaniu tego, co na dziś, na wdzięczności za to, co jest .
Nie troszcie się o dzień jutrzejszy… To inny doskonały tekst Jezusa.
Żydzi chcieli wracać z pustyni do Egiptu po mięso, warzywa… Narzekali, że manna im obrzydła.
Dzisiaj człowiek zmaga się z tym samym pożądaniem, ale pamiętajmy, komercyjny świat da nam mięso i warzywa za cenę twojego i mojego niewolnictwa!
Potem Bóg dał szabat.
Po co szabat na pustyni? Przecież nawet nie było gdzie się napracować! Szabat miał na celu nauczyć tej zasady, że Bóg się zatroszczy, wtedy gdy powinniśmy wziąć wolne i dopcząć. Szabat, to kwestia zaufania, że wystarczy, że nie musimy cały czas pracować. Bóg sprawiał, że manna z piątku się nie psuła, można ją było jeść w dzień odpoczynku. Jeśli nie ma w naszym życiu miejsca na szabat, to nie ma okazji, by Bóg w sposób twórczy i wyjątkowy potwierdził swoją troskę o nas. Szabat uczy nas, że życie nie polega na niezależności finansowej, ale na zależności od Boga. Jeśli nigdy nie przestajesz pracować, ponieważ masz zawsze jakieś zobowiązania, na które musisz zarobić, to ograbiasz siebie z manny na szabat. Druga sprawa, to twoje zdrowie, ale to inny temat. Twoja manna się nie zepsuje i nie wyczerpie kiedy:
Odpoczniesz i spędzisz czas z rodziną…
Poświęcisz swój czas, by pomóc bliźniemu za płotem lub w gdzieś w Afryce czy Azji…
Poświęcisz dobrowolnie dzień lub tydzień swojego urlopu, by ktoś inny miał sprawny samochód lub nie przeciekający dach nad głową lub czystą wodę ze studni…
Oddasz komuś swój chleb, pieniądze, samochód, ubranie…Podobnie jak Izrael na pustyni, Jesteśmy rozdarci między obietnicą Bożej obfitości i straszną mentalnością niedostatku. Bóg uczył Izraelitów, że życie z NIM na pustyni jest obfitsze, niż BEZ NIEGO w Egipcie. To jest paradoks życia wiary. Boże pustynie są obfitsze niż nasze supermarkety.
Czym zatem jest sytość? Nie oznacza przepychu, luksusu, nadmiaru bogactwa. Nie ma nic wspólnego z ilością materialną, z liczbami na koncie. Ludzie zarabiający skromnie mogą żyć w sytości. Ludzie bogaci mogą nie mieć pojęcia czym ona jest.
Popatrzmy na hebrajskie słowo szalom: To znaczy dużo więcej niż pozdrowienie, więcej niż pokój.
Hebrajskie słowa wyrażają uczucia, wartości, zamiary.
Szalom to pełnia pokoju, uczucie spełnienia, harmonii, pełnej satysfakcji, zadowolenia.
Oznacza również zdrowie, dobrobyt, bezpieczeństwo, trzeźwość, prosperowanie, doskonałość, odpoczynek, uspokojenie, brak zamieszania.
Współczesne hebrajskie ‘szulam’ znaczy pełna zapłata.
Boże szalom to satysfakcja, pokój, pokrzepienie, zadowolenie, spełnienie, zaspokojenie, przepływ łaski. W Bożym szalom jest coś, czego żadne pieniądze nie dadzą.
Jan 14:27. Szalom zostawiam wam, mój szalom daję wam. Daję wam go inaczej, niż daje świat. Nie ulegajcie trwodze, nie bójcie się. Co to dla nas oznacza?
Możemy żyć wolni od gonitwy, zazdrości, zawiści, pożądania, niezadowolenia, narzekania, porównywania. Możemy być uwolnieni od demona nienasycenia.
Owo nienasycenie nie dotyczy jedynie rzeczy materialnych, ale przejawia się również w religii, w duchowości.
Manifestuje się wówczas, gdy widzimy tylko siebie — My, jedyni biorcy błogosławieństwa — bo przecież my potrzebujemy więcej… Wtedy nasze błogosławieństwa stają się przekleństwem dla obcych, sąsiadów, bliźnich — źli Samarytanie leżą w rowie, a my spieszymy wziąć dla siebie kolejną porcję błogosławieństw. Wielu Chrześcijan zrobiło ze zbawienia tak osobistą sprawę, że żyją na tym świecie egoistycznie. Inaczej, niż brzmiało powołanie Abrahama: błogosławiony, by być błogosławieństwem.
Czy nasze czekanie na niebo nie skazuje bliźnich na drogę piekła? Przecież jeśli ktoś już stoi na peronie i czeka na pociąg do nieba, nie będzie się jeszcze zajmować jakimś śmierdzącym bezdomnym, jakimś tam grzesznikiem.
Przejawem sytości jest normalne życie dla innych — nie być zwykle wyjątkowymi, ale wyjątkowo zwykłymi. Być normalnie świętym, sytym w Bogu.
Umierać nie tylko dla Jezusa, ale dla zgubionego świata. Boża odwieczna przeszłość i przyszłość cechuje się sytością. Pomiędzy wczoraj i jutro możemy dziś się nią cieszyć.