SZALEŃSTWO WIARY
Jestem już na tyle stary, że pamiętam flaneografy – przyklejane postacie na tle z samoprzyczepnego materiału. Były dwa lub trzy różne tła – jezioro, góry, pustynia, do których trzeba było jakoś dopasować każdą biblijną opowieść. Dobrze pamiętam historię Zacheusza. Na przyklejonym do tła drzewie, wisiał przyklejony do gałęzi Zacheusz.
Na początek jego krótki opis: bogaty, wpływowy, złej reputacji, niskiego wzrostu. Łukasz pisze, że Zacheusz chciał widzieć Jezusa. Nie wiemy czemu – ze zwykłej ciekawości? Z potrzeby serca? Z powodu problemów i ciężarów życia? Podążanie za Mesjaszem zaczyna się od najmniejszych pragnień. Ale te pragnienia też są łaską. Noworodek od razu chce jeść – czy to nie łaska?
Mam kominek i czasem rano widzę jeszcze odrobinę żaru. Robię zwykle wszystko, by ten żar uratować i rozpalić. Musi to wyglądać komicznie, ale czasem wkładam całą głowę do kominka i dmucham! W podobny sposób gdy Duch Święty widzi w nas jakiś przebłysk dobrego pragnienia, zaczyna je rozniecać, dmuchać, chuchać. Wkłada „głowę” do naszego serca, dając więcej łaski.
Ewangelia podaje też pewien dziwny szczegół – Zacheusz wszedł na drzewo. Kiedy ostatnio wspinałeś się na drzewo? Nie robisz tego codziennie? To rozpalane przez Ducha pragnienie popchnęło tego człowieka do zrobienia czegoś szalonego.
Każdy, kto idzie za Mesjaszem zrobi czasem coś z poza przyjętych reguł. Przekroczy własne granice komfortu, bezpieczeństwa, pokona wstyd i nieśmiałość. Naśladowanie Mistrza wymaga pokory, odwagi, a nawet pewnego rodzaju szaleństwa. Jezus został ochrzczony w Jordanie, który stanowił naturalną granicę państwa, jak nasza rzeka Odra na pewnym odcinku jest granicą z Niemcami. Jordan jest symbolem przejścia z jednego systemu wartości do innego. Oznacza szalony skok w nieznane.
Kiedyś inna osoba „weszła na swoje drzewo”. Po kilku wiekach niewoli Izrael nareszcie miał szansę opuszczenia Egiptu. Gdy w końcu udało się im bezpiecznie wyjść, Miriam, starsza siostra Mojżesza wzięła do ręki bębenek i pociągnęła za sobą kobiety w orszaku tańca i radosnej pieśni.
Widziałem gdzieś w ilustrowanej Biblii dla dzieci rysunek przedstawiający to wydarzenie – piękna i zgrabna młoda kobieta w tańcu radości. Otóż biblijny opis tej historii jest dużo mniej seksowny – Miriam miała w tym czasie około dziewięćdziesiąt lat!
Być może dorastając w Egipcie, w roli niewolnicy, nie miała ani okazji ani powodów, by pójść w tany. Jednak życie osoby wierzącej ma często zaskakujące zwroty akcji – jak najbardziej pozytywne. Dla Miriam codziennością mogła być troska, smutek, ciężar życia. Aż nagle z odwagą przeszła swój Jordan – przeżyła spontaniczną, wręcz szaloną eksplozję radości w dość poważnym wieku.
Bez względu na wiek, staż i doświadczenie nigdy nie powinniśmy stanąć w miejscu. Zawsze jest przed nami kolejna przygoda, nowe doświadczenie, nieznany nam dotąd obszar duchowości. Na tym polega szaleństwo i piękno bycia na co dzień z Jezusem.
Teolog i misjonarz Lesslie Newbigin zmarł w wieku osiemdziesięciu ośmiu lat. Prowadził pracę misyjną w Indiach. Ma bardzo bogatą biografię. Jednak szacuje się, że najbardziej owocne było jego ostatnie dwadzieścia lat życia, kiedy był już na emeryturze. Do końca przekraczał kolejne granice.
Przyszłość to niekoniecznie ustalone odgórnie przeznaczenie, ale raczej owoc naszych decyzji. Każdy mniej lub bardziej szalony krok wiary ubogaca nasze życie i tworzy ciut więcej dobra na naszej planecie.